Wzgórze Psów

Taki typowy Netflix, odpalasz do kolacji, jest spoko, a potem gasisz TV i zapominasz.

Wzgórze Psów
Wzgórze Psów
7

Podsumowanie:

Dla zabicia czasu...

Zalety:

Więckiewicz zawsze spoko

Przebitki z Zapory Pilchowickiej i Dolnego Śląska

Nie ogląda się źle

Wady:

Czuć brak rozwinięcia niektórych wątków

Syn marnotrawny Thor wraca do Asgardu na urodziny ojca, Odyna. Nagle zaczyna się drama, a przy okazji wracają flashbacki sprzed lat.

Dostajemy intro niczym z From, tylko z gorszą muzyką. Potem odpala się vibe Efektu Motyla – retrospekcje, psychiatryki i inne cuda. W końcu akcja nabiera tempa i zaczyna się typowy polski thriller klasy B. Źli są źli, a dobrzy też są źli, ale chcą dobrze.

Jest odrobina zaskoczenia i zwrotów akcji – widz się ich spodziewa, ale nie do końca wiadomo, w którą stronę pójdą, co działa na plus. Brakuje jednak rozwinięcia kilku wątków pobocznych, a to trochę boli.

Jest zapora Pilchowicka, więc krajobrazowo na propsie.

Na końcu wszyscy biją brawo.