The Thaumaturge

To taki wanna be Wiedźmin, tyle że w perspektywie izometrycznej i z akcją osadzoną w Warszawie pod ruskim zaborem.

The Thaumaturge
The Thaumaturge
7

Podsumowanie:

Najbardziej "polskie" RPG od lat

Zalety:

Fajna walka

Polski Dubbing

Humor

Swojskość

Można bić ruskich

Wady:

Problemy techniczne

Wtórna


Przedstawiana historia nie jest ani dobra, ani zła – po prostu średnia. Fajnie spotkać Rasputina, ale jego postać szybko zaczyna męczyć, zwłaszcza że ciągle trzeba do niego biegać.

Miło od czasu do czasu obić sołdatów. Walka jest turowa, dość ciekawie rozwiązana, momentami przypominała mi grę… w Gwinta. Podobał mi się wątek Abaurycego.

Ciekawym dodatkiem jest możliwość, aby niektóre budynki można było zobaczyć w całej okazałości – trochę jak w serii Assassin’s Creed, gdzie zawsze szukało się znanych budowli. Niestety, eksploracja jest mocno wtórna. Zwykle wygląda to tak, że wybierasz zadanie, potem biegasz za czerwoną poświatą, która mówi ci, gdzie masz iść, co podnieść czy przeczytać. Szybko robi się to nudne.

Gra ma sporo problemów technicznych, co szczególnie widać po wczytaniu gry czy zmianie lokacji – ekran miga, bo wszystko musi się doczytać. Irytuje brak możliwości obracania kamery.

Produkcja wygląda na adresowaną na nasz rodzimy rynek. Jest tu sporo humoru, ale wiele żartów zrozumieją tylko Polacy – np. odniesienia do lokalnych memów czy historii najnowszej (np. koleś wyglądający jak Morawiecki zamykający cmentarz czy Niszczyciel Dobrej Zabawy). Cieszy bardzo dobry polski dubbing, lecz dziwi fakt, że dodano go prawie rok po premierze.

Wiele wątków pobocznych kończy się prostą animacją, co sprawia wrażenie, że ambicje były ogromne, ale w pewnym momencie zabrakło czasu i budżetu.